Trener personalny. W końcu nim jesteś! Zdobyłeś już niezbędną wiedzę, ukończyłeś kursy, zdałeś egzaminy i zrobiłeś wszystko, co było trzeba – teraz czas na wybór sposobu, w jaki będziesz pracował. Pojawia się więc podstawowe pytanie: otworzyć własną działalność czy złożyć CV do klubu? Trener freelancer czy praca na umowie? Wątpliwości są jak najbardziej zrozumiałe, bo to dwie zupełnie różne drogi zawodowe. Musisz jednak wiedzieć, czego chcesz. Postaramy się przybliżyć ci zalety i wady zarówno freelancerki, jak i pracy w klubie, aby podjęcie ostatecznej decyzji było dla ciebie łatwiejsze.
Praca trenera personalnego na etacie to nuda?
Jak wygląda praca na umowie, każdy wie. Na samym początku jako trener personalny musisz przejść proces rekrutacyjny, przedstawić swoje dokumenty, złożyć CV i przekonać klub, że to właśnie ciebie potrzebuje. Zakładając, że ci się udało, dostajesz swoją pierwszą umowę w zawodzie (najczęściej jest to umowa zlecenie) i zaczynasz tę fascynującą przygodę! Dostajesz jasny grafik, pracujesz określoną ilość godzin i otrzymujesz określone pieniądze – średnia godzinowa stawka dla trenera personalnego zazwyczaj wynosi kilkanaście złotych brutto, dodatkowo płatne są prowizje od treningów personalnych wahające się w granicach 40-70%. Niewątpliwą zaletą pracy na umowie są więc: stabilność finansowa, ustalony czas pracy i konkretne zadania.
Pamiętaj jednak, że w klubie nie tylko prowadzisz treningi personalne. Klienci, którzy zastanawiają się nad rozpoczęciem przygody z siłownią często kierowani są właśnie bezpośrednio do ciebie. To ty prowadzisz z nimi rozmowę, poznajesz ich oczekiwania i próbujesz sprzedać produkt – zarówno trening personalny, jak i plan dietetyczny, plan treningowy czy jakieś konsultacje. Podczas fizycznego braku klientów, twoim zadaniem może być również telefoniczny marketing sprzedażowy w stosunku do określonej bazy osób. Doświadczenie, które w ten sposób zdobywasz, jest cenne, bo gdy już przejdziesz na freelancerkę, sam musisz pozyskać nowych podopiecznych. W pozostałym czasie wykonujesz rutynowe czynności na siłowni, jak na przykład nadzorowanie sali, dbanie o czystość i porządek, udzielanie niezbędnej pomocy klubowiczom, czasami nawet obsługa recepcji.
Trener na umowie = sporo korzyści
Wydaje się, że największym plusem jest stabilność finansowa, chociaż zdecydowanie zarobisz w ten sposób dużo mniej niż na własnej działalności. Pieniądze jednak będą wpływać regularnie. Określony czas pracy, płynność zadań i możliwość zdobycia doświadczenia również zaliczamy do zalet.
Wadą w tym przypadku wydaje się rutyna – pracujesz ciągle w tym samym miejscu, więc po pewnym czasie możesz czuć się znużony. Nie dostrzegasz już potrzeby rozwoju. Nie ma emocji i nagłych zmian. Mimo wszystko, jeżeli jesteś początkującym trenerem personalnym, warto zacząć od umowy w klubie – poznajesz pracę na siłowni od środka, zarabiasz mało, ale masz na głowie niewiele obowiązków i stopniowo dojrzewasz do przejścia na swoje. Brzmi całkiem rozsądnie, prawda?
Freelancerka to dużo większa odpowiedzialność
Jako trener freelancer, sam musisz troszczyć się o wszystko. Nikt nie poda ci na tacy klientów i nie zbuduje twojej marki za ciebie. Na efekty musisz zapracować własnymi rękami, ale i głową.
Warunkiem prawnym jest założenie działalności, a co za tym idzie – prowadzenie dokumentacji i płacenie podatków. Nie bój się jednak wymalowanego diabła, bo naprawdę nie jest taki straszny! W tej chwili na otworzenie firmy potrzebujesz raptem godziny spędzonej przed własnym komputerem, papierologią powinna się zająć księgowa, a podatki… cóż, przed nimi akurat nie uciekniesz. Po prostu trzeba je płacić.
Pomyśl jednak o tym, że jesteś wolny. Pracujesz na siebie. Nie musisz oddawać klubowi prowizji od swoich treningów. Zazwyczaj opłacasz tylko „czynsz”, w ramach którego możesz działać na terenie siłowni. Sam ustalasz swoje stawki, zatem zarabiasz dużo więcej niż na umowie – mimo kosztów (dochód powyżej 5 tys. złotych jest jak najbardziej możliwy). Sam określasz czas pracy i bierzesz wolne wtedy, kiedy potrzebujesz. Sam budujesz swoją markę, masz więcej obowiązków, ale właśnie dlatego jesteś bardziej zmotywowany i lepiej zorganizowany.
Trener freelancer się nie boi
Praca freelancera, oprócz kuszących zalet i dużych wyzwań, niesie też ze sobą pewne ryzyko. Musisz dbać o to, by po prostu mieć klientów – w przeciwnym razie nie zarabiasz. Musisz też troszczyć się o własne zdrowie i kondycję, bo w przypadku choroby lub kontuzji nie będziesz w stanie przeprowadzić efektywnych treningów personalnych, zatem znów stracisz pieniądze. Freelancerka daje naprawdę duże możliwości, ale to szansa dla tych trenerów, którzy nie boją się ciężkiej pracy i mają żelazną samodyscyplinę. Jak jest w twoim przypadku?
Zastanów się, czego w tym momencie potrzebujesz i na jakim etapie jesteś. Chcesz dopiero wgryźć się w zawód trenera personalnego, zdobyć doświadczenie i zbudować fajne relacje z podopiecznymi, a dodatkowo satysfakcjonują cię nieco przeciętne, ale pewne zarobki? Wybierz pracę na etacie. Jeżeli jednak masz na tyle dużo odwagi, by sobie zaufać i wiesz, że utrzymasz się sam w tym szalonym świecie trenerów personalnych, śmiało przechodź na freelancerkę! Kto nie ryzykuje, nie osiąga sukcesów – a przecież żyjemy dla sukcesów, prawda?